Nierzadko Fundusz proponuje wypłatę określonej kwoty pod warunkiem zawarcia ugody, wskazując, że proponowana wypłata nastąpi tytułem „zadośćuczynienia za doznaną krzywdę” oraz odszkodowania. – Bartłomiej Krupa
W poprzedniej części pisałem o ubogiej regulacji prawnej dotyczącej procesu rozpatrywania roszczeń przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Ostatnia kwestia podnoszona przez doradców odszkodowawczych dotyczy już nie tyle wątpliwości co do treści norm, co raczej intencji stosowania przez Fundusz określonej wykładni pojęcia „kwota bezsporna”.
JEDNORAZOWOŚĆ ŚWIADCZENIA
Nierzadko Fundusz proponuje wypłatę określonej kwoty pod warunkiem zawarcia ugody, wskazując zarówno w piśmie przewodnim, jak i w treści załączonych do niego dokumentów ugody, że proponowana wypłata nastąpi tytułem „zadośćuczynienia za doznaną krzywdę” oraz odszkodowania. Fundusz w uzasadnieniu takiego stanowiska wskazuje, że nie jest w stanie ocenić krzywdy ze względu na niezakończone leczenia poszkodowanego, lecz skłonność do wypłaty określonej kwoty wynika z rozważenia bezspornego uszczerbku na zdrowiu, doznanych obrażeń ciała, długości przebywania w szpitalu i spodziewanego terminu zakończenia leczenia.
Niekiedy jednak analiza propozycji Funduszu wskazuje w ocenie występującego z roszczeniem, że proponowana kwota nie rekompensuje doznanej przez poszkodowanego krzywdy, wobec czego poszkodowany nie jest skłonny zrzekać się dalszych roszczeń w związku z wypłatą takiej sumy. Informując o tym Fundusz może on zatem wnosić o wypłatę świadczeń w alternatywny sposób określony w art. 13 ust 1 ustawy, tj. poprzez uznanie roszczenia. Obserwacja praktyki Funduszu pokazuje, że przy takim postępowaniu poszkodowanego, UFG ustosunkowuje się do roszczeń sformułowanych na podstawie art. 444 § 1 k.c., jednakże w odniesieniu do roszczenia o zapłatę zadośćuczynienia określonego w art. 445 § 1 k.c. wskazuje, że w związku z brakiem zakończenia leczenia nie może ostatecznie ocenić doznanej przez poszkodowanego krzywdy. Tym samym obliguje go do zgłoszenia się do zakładu ubezpieczeń na komisję lekarską po zakończeniu leczenia celem określenia trwałego uszczerbku na zdrowiu, co będzie stanowiło podstawę do zajęcia stanowiska.
Warto przypomnieć, iż wiceprezes Funduszu Pani Magdalena Barcicka w publikacji „Ile za rozstrój zdrowia?” z kwietniowego wydania Miesięcznika Ubezpieczeniowego podnosi, że „w przypadku zadośćuczynień opieranie się jedynie na ustalonym, procentowym uszczerbku na zdrowiu i stawkach za każdy procent trwałego uszczerbku na zdrowiu jest nieprawidłowe i nie wyczerpuje całokształtu oceny w konkretnej sprawie”. Tymczasem w indywidualnych rozstrzygnięciach Funduszu wydawanych po odrzuceniu przez poszkodowanego propozycji ugodowej wskazuje się, że stanowisko w odniesieniu do roszczenia o zapłatę zadośćuczynienia nie zostanie zajęte wcześniej niż po otrzymaniu końcowego orzeczenia lekarskiego określającego ten właśnie uszczerbek. Nie sposób nie zgodzić się z tezą ze wspomnianej publikacji, że zadośćuczynienie powinno obejmować wszelkie cierpienia, również te możliwe do przewidzenia w przyszłości i dokonywana przed zakończeniem leczenia ocena krzywdy jest wyłącznie przewidywaniem elementów, które powinny być uwzględnione i „obarczona jest oczywiście potencjalnym błędem, który może skutkować albo zawyżoną, albo zaniżoną kwotą pieniężnego zadośćuczynienia”. Niemniej jednak również proponując zawarcie ugody, której warunkiem jest zrzeczenie się dalszych roszczeń, Fundusz wśród przesłanek określenia warunków ugody wymienia „spodziewany termin zakończenia leczenia”.
Tym samym Fundusz – formułując w terminie wynikającym z art. 109 ust. 1 ustawy propozycję ugodowego zakończenia sprawy – wskazuje, że czynniki warunkujące wysokość zadośćuczynienia są możliwe do określenia, nawet jeżeli jest to w jakimś stopniu określenie z natury rzeczy hipotetyczne. Proponując zawarcie ugody, Fundusz określa bowiem kwotę zdolną w jego ocenie do kompensaty krzywdy, jednakże wspomniane wyżej ryzyko zaniżenia kwoty przerzuca na poszkodowanego, gdyż stawia mu de facto ultimatum: przyjęcie proponowanej kwoty i zrzeczenie się dalszych roszczeń lub całkowita odmowa zaspokojenia roszczenia o zapłatę zadośćuczynienia do bliżej nieokreślonego momentu zakończenia leczenia.
Polemika doradców odszkodowawczych z przedstawionym sposobem likwidacji szkód spotyka się z zarzutem, że pełnomocnik próbuje zmuszać Fundusz do zaliczkowego wypłacania świadczenia z tytułu zadośćuczynienia, i żądając wypłaty kwoty bezspornej, nie odróżnia instytucji zadośćuczynienia z art. 445 § 1 k.c. od odszkodowania z art. 444 § 1 k.c. Wymaga podkreślenia, że art. 444 § 1 k.c. daje poszkodowanemu podstawę do żądania wyłożenia z góry sumy potrzebnej na koszty leczenia. Dotyczy to zatem zapłaty świadczenia w chwili, kiedy jeszcze nie wystąpiła szkoda w postaci konieczności poniesienia określonych wydatków. Tymczasem art. 109 ust. 2 ustawy w części dotyczącej obowiązku zapłaty „kwoty bezspornej” nie nakłada na Funduszu obowiązku zapłaty zadośćuczynienia za krzywdę, która jeszcze nie wystąpiła lub nie da się przewidzieć, lecz już istniejącej i przewidywalnej.
Jeżeli pozostaje poza sporem, że wysokość zadośćuczynienia jest uzależniona od szeregu czynników i tylko niektóre z nich w danej sprawie nie są definitywnie określone, to gdy pozostałe czynniki są już znane, jak również wiadomym jest minimalny zakres czynników budzących jeszcze wątpliwości, tj. trwałego uszczerbku na zdrowiu i czasu leczenia, można niewątpliwie mówić o tym, że wystąpienie krzywdy na pewnym poziomie jest bezsporne, a zatem i minimalna – bezsporna wysokość zadośćuczynienia jest możliwa do określenia. Z natury rzeczy czas trwania leczenia poszkodowanego może się wydłużać, co powiększy jego krzywdę, lecz w oparciu o wiedzę, ile zajęło leczenie przed datą wydawania stanowiska można określić bezsporną wysokość świadczenia, zwiększając je gdyby okazało się, że wbrew rokowaniom leczenie znacznie się wydłużyło. Nie stanowi to zaliczki i nie przeczy charakterowi zadośćuczynienia, gdyż jak wskazuje się w orzecznictwie, gdy u poszkodowanego ujawniła się nowa krzywda, której nie można było przewidzieć w ramach podstawy poprzedniego sporu, może mu być przyznana odpowiednia kwota dla naprawienia tej właśnie krzywdy (art. 445 § 1 k.c.) (Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lutego 1998 r., II CKN 608/97).
WARTO ROZMAWIAĆ
Opisane zagadnienia nie wyczerpują pojawiających się wątpliwości co do tego, czy regulacje krajowe zapewniają należyty poziom gwarancji o charakterze procesowym poszkodowanemu występującemu z roszczeniem do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, zwłaszcza w kontekście brzmienia przepisów Rozdziału IV Dyrektywy 2009/103/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 16 września 2009 r. w sprawie ubezpieczenia OC za szkody powstałe w związku z ruchem pojazdów i egzekwowania obowiązku ubezpieczania od takiej odpowiedzialności. Wspomnieć tu można by jeszcze choćby o obowiązku uzasadnienia na piśmie stanowiska w sprawie roszczenia, co ustawa reguluje jedynie w odniesieniu do ubezpieczyciela, z pominięciem problemu przy decyzji UFG, problemach z rozstrzyganiem negatywnych sporów kompetencyjnych pomiędzy ubezpieczycielem i Funduszem, czy ustanowieniu w art. 98 ust. 1 pkt 2 na potrzeby określenia znaczącej szkody na osobie w rozumieniu Dyrektywy 14-dniowego okresu wyłączenia czynności organizmu, podczas gdy dla penalizacji czynu wystarczy wyłączenie 7-dniowe i na tym kryterium opierają się opinie biegłych.