Komentarz do: RzU: Nieprawidłowości w likwidacji szkód komunikacyjnych, Bartłomiej Krupa, Dziennik Ubezpieczeniowy, 15.01.2014

W ostatnich dniach na rynek ubezpieczeniowy jak grom spadły dwie informacje.

Najpierw Rzecznik Ubezpieczonych poinformował o wystąpieniu do Sądu Najwyższego z pytaniem prawnym dotyczącym roszczeń z art. 448 k.c., których zaspakajania odmawiają najwięksi ubezpieczyciele (zobacz: RzU pyta SN o zadośćuczynienia sprzed 2008 r.). Tworzy to znamienną sytuację rozdźwięku pomiędzy nimi (oraz nielicznymi „braćmi mniejszymi”) a całą resztą rynku, która przełknęła gorzką pigułkę kosztów. Oczywiście można by tłumaczyć, że przełknęli ci, których bolało to najmniej, a jednak jeżeli temat jest niebagatelny (a jest, bo dotyczy kilku miliardów złotych zobowiązań) powstaje pytanie o stanowisko obowiązkowego samorządu ubezpieczycieli w tej kwestii.

Jeżeli część ubezpieczycieli co do zasady płaci, a część nie, to jasnym staje się, że tylko jedna część postępuje zgodnie z prawem, prawidłowo, gospodarnie, uczciwie* (*niepotrzebne skreślić). Jeżeli tezy głoszone podczas październikowego Kolokwium Naukowego przyjąć za pogląd własny PIU, cześć rynku, w tym duże grupy ubezpieczeniowe będące średnimi graczami, roztrwoniły część pieniędzy, a przy tym zrobiły krecią robotę PZU i Warcie. Bo gdyby objąć szkody osobowe wstecznie systemem bezpośredniej likwidacji, to klienci zapewne woleliby nie kierować roszczeń z art. 448 k.c. do własnego ubezpieczyciela, jeżeli jest to jeden z ubezpieczycieli przekonanych, że Sąd Najwyższy się myli.

Najbardziej zdumiewające jest jednak dla mnie to, że nikt „z drugiej strony” nie uznał, aby sytuacja ta wymagała jakiegokolwiek ustosunkowania. Wniosek w istocie opiera się w głównej mierze na praktyce likwidacyjnej, a nie orzeczniczej, co sam Rzecznik w nim wskazuje. Nie oczekiwałbym nawet od PR-owców prawniczej ekscytacji wątkami szczegółowymi pojawiającymi się od 19 strony, takimi jak krąg uprawnionych, charakter naruszanego dobra, kwestie dowodowe czy kumulacja roszczeń. Ot może zwykłe – „Jeżeli Sąd Najwyższy w poszerzonym składzie przedstawi stanowisko odmienne od naszego powrócimy do spraw, w których wydaliśmy decyzje odmowne”. Tymczasem jest milczenie.

I w tej ciszy znowu rozbrzmiewa głos Rzecznika Ubezpieczonych z raportem w sprawie likwidacji szkód komunikacyjnych (zobacz: RzU: Nieprawidłowości w likwidacji szkód komunikacyjnych). Wnioski z niego są dla branży ubezpieczeniowej co najmniej niepokojące. Pomimo uchwał Sądu Najwyższego dotyczących zasad naprawienia szkód w pojeździe, zakłady ubezpieczeń wypracowały nowe uzasadnienia, tak aby wszystko było po staremu. Padają ostre zarzuty pod konkretnymi adresami i nic. Komentarzy brak. Na stronie samorządu – cisza. Na twitterze szefa wszystkich szefów nic o tym – pewnie właśnie tnie koszty wszystkich kosztów. Rzecznik prasowy podaje tylko link do informacji, że do kancelarii odszkodowawczej zgłosiło się 100 klientów z roszczeniem o zapłatę 700 tys. zł. Wnikliwy słuchacz Panoramy wie, że nie chodzi o kancelarię odszkodowawczą, a prawną i kierującego nią „Pana mecenasa”, aczkolwiek ten tweet ma dla mnie w obecnej sytuacji wydźwięk: pozbawienie odszkodowania jednej osoby przez adwokata to tragedia, kilkudziesięciu tysięcy przez ubezpieczyciela – statystyka. Ale to tylko wrażenie, bo stanowiska nie ma.

Brak komentarza jednak jest też komentarzem. Prawdopodobnie jest to preludium do potraktowania uchwały o spodziewanej treści podobnie jak poprzednich. Rynkowi ubezpieczeń najwyraźniej służyłby jakiś prawdziwy zimny prysznic, ale to jeszcze chyba nie ten moment. Na razie można liczyć na kolejne zapowiedzi urealniania składek kierowane w stronę ekspertów i jednoczesne kuszenie klientów wizją OC za 1,50 zł dziennie. No i oczywiście cięcie kosztów wszystkich kosztów.