Polityka Warty w zakresie likwidacji szkód osobowych z ubezpieczenia OC od wielu już lat cechuje się zamiłowaniem do wypracowywania własnych konstrukcji, które uzasadniają odmowę wypłat świadczeń na szeroką skalę. Praktyki takie zwykły się opierać na mniej lub bardziej wysublimowanej konstrukcji prawniczej, na podstawie której powstaje algorytm. Ilekroć pojawia się odpowiednia dana – stosuje się wzór. Niczym partyjny SMS z przekazem dnia, dzięki czemu mówi się jednym głosem. Takie rozwiązanie umożliwia zaoszczędzenie czasu potrzebnego na indywidualne opracowanie odpowiedzi na przedstawioną przez poszkodowanego argumentację prawną, ale przede wszystkim pozwala to zaoszczędzić na wypłatach odszkodowań.
Jak się odwołać
Jeżeli wniesienie odwołania skutkuje zastosowaniem przez ubezpieczyciela metody zdartej płyty, pozostaje szukanie dalej idących środków prawnych. Do takich chociażby należy skarga do Rzecznika Ubezpieczonych lub Komisji Nadzoru Finansowego. Kompetentne organy mogą wezwać ubezpieczyciela do złożenia wyjaśnień. Z poglądem Rzecznika ubezpieczyciel zgadzać się nie musi i jedyne co może zrobić ten organ, to wystąpić do Sądu Najwyższego o wydanie uchwały, o ile praktyka ubezpieczyciela wywołała rozbieżności w praktyce sądów powszechnych. Z kolei KNF – jeżeli stwierdzi naruszenie prawa przez ubezpieczyciela może nałożyć na niego karę, która według doświadczenia może wynosić przeciętnie 10-30 tys. zł.
Przebycie każdej ze wskazanych ścieżek może zająć miesiące, uzyskanie prawomocnego orzeczenia sądu w indywidualnej sprawie – nie mniej. Po upływie tych miesięcy może się okazać, że odmowa zapłaty zadośćuczynienia małżonkowi sprawcy, potrącanie zasiłku pogrzebowego ze świadczeń cywilnoprawnych czy inna praktyka jest niezgodna z prawem i ubezpieczyciel musi się z niej wycofać. A jednak może na tym oszczędzić, bo być może część osób, którym przysługiwały roszczenia nie dowie się o bezprawności zastosowanej wobec nich praktyki. Jak nie-prawnik ma sobie poradzić z takim pismem z paragrafami? Zapewne pozostaje mu kierować się logiką generała z „Rozmów kontrolowanych”, a więc być może na pytanie, czy odszkodowanie powinno być wypłacone jest tylko jedna logiczna odpowiedź. Widocznie nie powinno, skoro nie zostało.
Optymalizacja kosztów
Co bardziej cwani jednak się przypomną i po czasie swoje dostaną. I tu też jest optymalizacja – koszt pieniądza w czasie, bo tych cwanych, którzy upomną się o odsetki pewnie jest jeszcze mniej, a tych wytrwałych, którzy będą o nie się spierać już całkiem mało. W końcu jednak i tak należy zapłacić to co się należy. A jednak optymalizacja trwa. Mam nadzieję, że nie ujawnię informacji Warty o wartości handlowej, jeżeli wspomnę, że najnowsza taktyka optymalizacyjna polega na odmowie wypłat za urazy kręgosłupa szyjnego powstałe w wyniku kolizji, do których nie wezwano Policji.
Pomimo tego, że decyzje ubezpieczyciela w oczywisty sposób są niezgodne z prawem i są przykładem optymalizacji w jej najbardziej prymitywnej formie, zanim z przyzwyczajenia zacznę oskarżać ubezpieczyciela, poszukam czegoś na jego obronę, drugiego dna.
Warta słusznie wskazuje, że zgodnie z art. 16 ust. 1 pkt 3 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, UFG i PBUK, w razie zaistnienia zdarzenia objętego ubezpieczeniem obowiązkowym istnieje obowiązek niezwłocznego powiadomienia Policji o zdarzeniu, o ile doszło do wypadku z ofiarami w ludziach lub powstałego w okolicznościach nasuwających przypuszczenie, że zostało popełnione przestępstwo. Trudno mieć za złe ubezpieczycielowi, że art. 34 ustawy zobowiązuje go do zapłaty odszkodowania w przypadku śmierci i uszkodzenia ciała, czy rozstroju zdrowia, a tu nagle ni stąd, ni zowąd „ofiary”. Jeżeli przyjąć, że ubezpieczyciel działa w dobrej wierze, to można założyć, że wobec niechlujstwa ustawodawcy uznał, iż poniesienie śmierci, doznanie obrażeń ciała lub rozstroju zdrowia oznacza to samo, co „być ofiarą”. Takie rozumowanie nakazuje przyjąć, że w każde zdarzenie skutkujące szkodą na osobie powinno być zgłoszone Policji.