Osoba dochodząca roszczeń z ubezpieczenia OC jako konsument, Bartłomiej Krupa, Gazeta Ubezpieczeniowa, 07.02.2012

Od momentu kiedy Rzecznik Ubezpieczony wystąpił do Sądu Najwyższego z zapytaniem odnośnie refundacji kosztów najmu pojazdu zastępczego rozgorzała dyskusja o statusie osoby występującej z roszczeniami korzystając z dobrodziejstwa actio directa, jako konsumenta.

Zagadnienie to pojawiło się we wniosku Rzecznika jak się wydaje jako pewnego rodzaju skrót myślowy.  O ile zakłady ubezpieczeń nie kwestionowały powszechnie obowiązku zwrotu kosztów najmu pojazdów, które były wykorzystywane  do prowadzenia działalności gospodarczej (zawodowej), o tyle problem dotyczył wszystkich pozostałych. Można było więc postawić następującą linię podziału: przedsiębiorcy i nie-przedsiębiorcy. We wniosku Rzecznika tych właśnie nie-przedsiębiorców zdefiniowano na wstępie jako osoby fizyczne, które swoich pojazdów mechanicznych nie wykorzystywały do prowadzenia działalności gospodarczej lecz do innych celów, przy czym określono ich pojęciem: konsumenci. Dla rozstrzygnięcia kwestii będącej istotą pytania prawnego wtórne było jednak nazewnictwo, gdyż przyjęcie takiej czy innej definicji pozostawało bez wpływu na jego wynik.

Pomimo tego pojawiły się w doktrynie głosy krytykujące stanowisko Rzecznika, ze wskazaniem, że poszkodowany występujący z roszczeniami do ubezpieczyciela OC sprawcy nie jest konsumentem, a to m.in. dla tego, że nie zawarł z ubezpieczycielem umowy (tak: D. Fuchs, W. Mogilski, Poszkodowany w wypadku drogowym w kontekście ubezpieczenia OC sprawcy na tle pojęcia konsumenta usługi ubezpieczeniowej, w: Odszkodowanie za niemożność korzystania z pojazdu uszkodzonego w wypadku komunikacyjnym, Toruń 2011, czy M. Ziemiak, Polemika ze stanowiskiem niektórych instytucji i urzędów w kwestii uprawnień poszkodowanego do najmu pojazdu zastępczego, tamże). W tym miejscu warto przypomnieć legalną definicję konsumenta – zgodnie z art. 221.  k.c. za konsumenta uważa się osobę fizyczną dokonującą czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową.

Co prawda dla treści uchwały Sądu Najwyższego problem „konsumenckości” poszkodowanego można było uznać za wtórny, jednakże dla możliwości nałożenia sankcji przez Prezesa UOKiK na PZU i Uniqu-ę problem ten był zasadniczy, gdyż przesądzał o kompetencji organu, bądź jej braku. W swoim stanowisku PZU podniósł więc wątek definicji konsumenta, ale w ocenie Prezesa Urzędu stanowisko PZU w tym przedmiocie było „całkowicie błędne”. Decyzja Prezesa UOKiK z dnia 18 listopada 2011 r. zdawała się rozstrzygać wątpliwości na korzyść poszkodowanych, którym jednoznacznie przyznano status konsumenta, tym samym uznając właściwość organu do ochrony zbiorowych interesów poszkodowanych-konsumentów.

Stan pewności nie istniał jednak długo. Po dwóch miesiącach oczekiwania całego rynku ubezpieczeniowego ukazało się uzasadnienie uchwały Sądu Najwyższego z dnia 17 listopada 2011 r. (sygn. akt III CZP 5/11). Albo to PR, albo rozstrzygnięcie było iście salomonowe, bo wszyscy niemal uznali, że uzasadnienie potwierdza słuszność wcześniej wygłaszanych przez nich poglądów. W uzasadnieniu tym pojawił się jednak wątek konsumencki, którego podjęcie stało się podstawą do szybkiego renesansu tezy, że poszkodowany nie jest konsumentem (tak: Paweł Stykowski, Aleksandra Budnicka, Poszkodowany nie jest konsumentem, Dziennik Ubezpieczeniowy, 27.01.2012 r.) Teza ta odżyła, jak się wydaje, w oparciu o stwierdzenie z uzasadnienia, że „istnieje jednak wątpliwość, czy taki poszkodowany może być uznany za konsumenta”.  Dalej sąd przytoczył poglądy pojawiające się w doktrynie (nawiązując do tez propagowanych w istocie m.in. na ubiegłorocznej konferencji zorganizowanej na Uniwersytecie Toruńskim, gdzie wygłaszane obszerne referaty na ten temat). Istotny, a tym samym wart przytoczenia wydaje się w tym kontekście następujący fragment uzasadnienia: „Osoba poszkodowana przez ubezpieczonego (sprawcę szkody) nie może być natomiast uznana za konsumenta usługi ubezpieczeniowej, gdyż nie zawiera umowy, a zgłoszenie przez nią roszczenia wobec sprawcy szkody oraz skorzystanie z actio directa wobec ubezpieczyciela nie stanowią czynności prawnej w rozumieniu art. 221 k.c.

Trudno przesądzać o tym, czy Sąd przytoczył ów pogląd dla uzasadnienia istnienia wątpliwości w doktrynie, czy przyjął go za własny, gdyż kwestii tej nie uznano za przesadzającej o możliwości rozpatrywania zagadnienia. Dla rynku ubezpieczeniowego kwestia ta jednak może okazać się priorytetowa, gdyż wiąże się ona z możliwymi dalszymi trybami ochrony zbiorowych interesów osób dochodzących roszczeń cywilnoprawnych w oparciu o actio directa.

Prima facie nie wymaga dyskusji stwierdzenie, że poszkodowany nie zawiera umowy z ubezpieczycielem OC. Jeżeli jednak pochylić się nad problemem głębiej, należałoby sięgnąć do innej uchwały Sądu Najwyższego. Mianowicie zgodnie z uchwałą z dnia 7 lutego 2008 r. (III CZP 115/07) ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność gwarancyjną wynikającą z umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkody na osobie wyrządzone przez kierującego pojazdem, w tym także pasażerowi będącemu wraz z kierowcą współposiadaczem tego pojazdu. A zatem ubezpieczający – posiadacz który doznał szkody konsumentem jest i to nawet w myśl tych, przeczących jawnie wykładni językowej, poglądów, że istotne dla przyznania statusu konsumenta jest zawieranie umowy, a nie dokonywanie szerzej rozumianej czynności prawnej.  Ktoś mógłby powiedzieć, że w orzeczeniu z 2008 r. mowa o roszczeniach za szkody na osobie, a uchwała z 2011 r. dotyczyła szkody w mieniu, lecz jak wspomniano nie o pojazd zastępczy tu chodzi, a o spór definicyjny. W tym stanie rzeczy stwierdzenie, iż poszkodowany  nie zawiera umowy z zakładem ubezpieczeń nie jest prawdziwe, przynajmniej nie w każdej sytuacji.

Gdyby ograniczyć się do przyznania statusu konsumenta wyłącznie poszkodowanym będącym jednocześnie ubezpieczającymi (a więc zawierającymi umowę ubezpieczenia) powstałby problem nierównych standardów ochrony prawnej osób znajdujących się w analogicznej sytuacji. W związku z tym należałoby się zastanowić nad pojęciem konsumenta w oparciu o treść normy art. 221 k.c., a wiec z ujęciem jako elementu konstytutywnego dokonania czynności prawnej, a nie zawarcia umowy.

Przez czynność prawną rozumie się w doktrynie złożenie oświadczenia woli w celu wywołania skutków prawnych. Pojawia się pytanie, czy każde wszczęcie postępowania likwidacyjnego jest wynikiem oświadczenia woli. Zdaje się przeczyć temu brzmienie art. 817 § 1 k.c., zgodnie z którym ubezpieczyciel obowiązany jest spełnić świadczenie w terminie trzydziestu dni, licząc od daty otrzymania zawiadomienia o wypadku. Zawiadomienie wcale nie musi pochodzić od poszkodowanego, przy czym nawet jeżeliby od niego pochodziło można wyobrazić sobie polemikę czy zawiadomienie jest oświadczeniem woli, czy raczej wiedzy. Precyzyjniej odnosi się do tego zagadnienia art. 14 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych UFG i PBUK, w którym mowa jest również o zawiadomieniu, tyle że już złożonym przez poszkodowanego lub uprawnionego. Jak długo jednak zawiadomienie nie wiąże się ze zgłoszeniem roszczeń można przyjmować, że jest to jedynie oświadczenie wiedzy. Jeżeli jednak poszkodowany artykułuje swoje żądania trudno kwestionować, że jest to już oświadczenie woli.

Oświadczenie woli, aby było czynnością prawną musi zmierzać do wywołania skutków prawnych. Warto zauważyć, że w uzasadnieniu uchwały jakoby „jednym tchem” wymienia się zgłoszenie roszczeń do sprawcy i skorzystanie z actio directa, podczas gdy skutki tych czynności są zgoła odmienne. W przypadku zgłoszenia roszczeń do ubezpieczyciela powstaje bowiem szereg skutków prawnych, które nie aktualizują się w przypadku skierowania roszczeń wprost do sprawcy, w szczególności gdy nie przybierają one postaci wytoczenia powództwa.

Jednym z najdonioślejszych skutków prawnych zgłoszenia roszczeń do ubezpieczyciela OC jest przerwanie biegu przedawnienia (art. 819 § 4 k.c.). Jak wskazał Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 21 maja 2009 r. (V CSK 444/2008) „art. 819 § 4 kc rozróżnia materialną czynność jaką jest zgłoszenie zakładowi ubezpieczeń roszczenia, od czynności faktycznej jaką jest zgłoszenie zdarzenia objętego ubezpieczeniem. Dokonanie tej drugiej w świetle nie budzącego wątpliwości brzmienia tego przepisu także przerywa bieg przedawnienia roszczeń wynikających ze zgłoszonego zdarzenia.” Tak więc Sąd Najwyższy przyjął już wcześniej, że zgłoszenie roszczeń wywołuje skutek prawny, jest więc czynnością prawną, ba mało tego – skutki prawne wywołuje również samo zawiadomienie o wypadku. Wiadomo natomiast jaki status ma osoba fizyczna dokonująca takiej czynności bez związku z działalnością gospodarczą lub zawodową. Na marginesie, jako ciekawostkę można podać fakt, że Sędzia Sądu Najwyższego Lech Walentynowicz, który był sprawozdawcą składu uchwały  III CZP 5/11 był przewodniczącym składu podejmującego uchwałę V CSK 444/2008.

Kolejnym, a może właściwiej – pierwszym skutkiem prawnym zgłoszenia roszczeń jest aktualizacjia obowiązków zakładu ubezpieczeń wynikających z art. 16 ust 1 ustawy o działalności ubezpieczeniowej, w tym wszczęcia postępowania, oraz przekazania określonych informacji osobie występującej z roszczeniem. Dalej skutkiem prawnym złożenia roszczeń jest obowiązek zapłaty świadczenia lub przedstawienia pisemnej odmowy zapłaty wraz z uzasadnieniem (art. 14 ust. 1 – 3 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, UFG i PBUK).

W świetle powyższego wydają się uzasadnione następujące tezy oparte na wynikach wykładni językowej:

1. W relacjach z zakładem ubezpieczeń status konsumenta przysługuje poszkodowanemu, który zgłasza roszczenia nie związane z jego działalnością gospodarczą lub zawodową w oparciu o actio directa do ubezpieczyciela, z którym zawarł umowę ubezpieczenia OC;

2. W relacjach z zakładem ubezpieczeń status konsumenta przysługuje poszkodowanemu, który zgłasza roszczenia nie związane z jego działalnością gospodarczą lub zawodową w oparciu o actio directa do ubezpieczyciela, z którym nie łączy go umowa ubezpieczenia OC, gdyż zgłoszenie roszczeń jest oświadczeniem woli zmierzającym do wywołania skutków prawnych.

Reguły wykładni nakazują, aby po wykładnię funkcjonalną i systemową sięgać dopiero gdy wyniki wykładni gramatycznej nie są jednoznaczne. Jakkolwiek clara non sunt interpretanda i tak przesłanki aksjologiczne zostały szeroko wyartykułowane we wspominanej decyzji Prezesa UOKiK i jako takie nie wymagają w tym miejscu powtórzenia. Warto natomiast uzupełnić rozważania o wyniki wykładni systemowej. Zgodnie z regułą argumentum a rubrica normę prawną należy interpretować biorąc pod uwagę jej umiejscowienie w akcie prawnym i jego wewnętrznych jednostkach redakcyjnych. Definicję legalną konsumenta umiejscowiono w księdze pierwszej, tytule drugim, dziale pierwszym, rozdziale pierwszym kodeksu cywilnego zatytułowanym: Zdolność prawna i zdolność do czynności prawnych. Wskazuje to, że definicja ta odnosi się do wszelkich czynności prawnych, a nie tylko dokonywanych przez stronę umowy, gdyż w takim przypadku norma ta umiejscowiona byłaby w jednostce redakcyjnej zawężającej odpowiednio jej stosowanie.

Pomijając przyjemność prowadzenia dyskursu, zasadnicze pytanie, które czytelnik mógłby chcieć zadać na koniec brzmi: i cóż z tego?  Otóż w niektórych działaniach ubezpieczycieli można dopatrywać się praktyk naruszających zbiorowe interesy poszkodowanych, którzy są konsumentami, innych niż tylko te dotyczące najmu pojazdu zastępczego. W sferach, w których orzecznictwo sądów powszechnych nie wpłynęło w wystarczającym stopniu na zmianę stosowanych praktyk, działania UOKiK mogą okazać się w wyznacznikiem standardów w OC komunikacyjnym.  Jeżeli z kolei po lekturze tego teksu ktoś powie – a za wszystko i tak zapłacą ubezpieczający, czyli konsumenci, nie pozostanie mi nic innego jak tylko powiedzieć – poszkodowany też jest konsumentem.