PROLOG
Jakość tworzonego w Polsce prawa, w tym prawa ubezpieczeniowego, pozostawia wiele do życzenia, a jakość jego stosowania jeszcze więcej. Mamy co prawda równowartość 5 mln euro jako sumę gwarancyjną, ale dostosowanie naszego prawodawstwa do unijnego w bardziej wysublimowanych kwestiach, okazuje się życzeniem ściętej głowy.
Klasycznym już przykładem indolencji ustawodawcy jest brak instrumentów rozstrzygania negatywnych sporów kompetencyjnych pomiędzy zakładem ubezpieczeń zapewniającym ochronę w ramach OC komunikacyjnego a Ubezpieczeniowym Funduszem Gwarancyjnym.
Zgodnie z art. 4 III Dyrektywy Rady (90/232/EWG) z dnia 14 maja 1990 r. w sprawie zbliżenia ustawodawstw Państw Członkowskich odnoszących się do ubezpieczenia w zakresie odpowiedzialności cywilnej za szkody powstałe w związku z ruchem pojazdów mechanicznych (Dz.U.UE L z dnia 19 maja 1990 r.) w przypadku sporu między organem, określonym w art. 1 ust. 4 dyrektywy 84/5/EWG i ubezpieczycielem udzielającym ochrony w zakresie odpowiedzialności cywilnej, dotyczącego ustalenia, który z nich musi wypłacić odszkodowanie osobie poszkodowanej, Państwa Członkowskie podejmą właściwe środki, w celu wyznaczenia jednej z tych stron jako odpowiedzialnej w pierwszej kolejności za niezwłoczne wypłacenie odszkodowania osobie poszkodowanej. Organem, określonym w art. 1 ust. 4 dyrektywy 84/5/EWG jest instytucja mająca za zadanie wypłacanie odszkodowań, co najmniej w granicach obowiązkowego ubezpieczenia, za szkody majątkowe lub szkody na osobie spowodowane przez nieustalony pojazd lub pojazd, w stosunku do którego nie spełniono obowiązku ubezpieczenia, czyli w przypadku Polski – Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.
Co znamienne, dyrektywa mówi o „pierwszej kolejności” gdyż są przypadki w których odpowiedzialność ubezpieczyciela za własnego ubezpieczonego i Funduszu – za nieustalonego kierującego jest solidarna, tak więc odpowiadają oba podmioty. Zgodnie bowiem z art. 441. § 1. k.c. jeżeli kilka osób ponosi odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną czynem niedozwolonym, ich odpowiedzialność jest solidarna. Gdy poszkodowany jest pasażer pojazdu uczestniczącego w wypadku z udziałem nieustalonego kierującego nieprzewożony z grzeczności, ani nie będący współwłaścicielem pojazdu, oba podmioty przejmują odpowiedzialność na zasadzie ryzyka i żaden z nich nie może się skutecznie egzonerować. Teoretycznie.
AKT I
W praktyce szkoda pana Kamila L. została zgłoszona do UFG za pośrednictwem PZU pismem z dnia 17.01.2012 r. Pismem z dnia 24.02.2012 r. PZU przekazało akta szkody tyle, że nie do UFG, a do TUW „TUW” słusznie wskazując, że odpowiedzialność na zasadzie ryzyka ponosi kierujący pojazdem, w którym Pan Kamil jechał i nie może się egzonerować, więc płacić musi jego ubezpieczyciel – TUW „TUW” właśnie. Poniekąd prawda, ale jakim prawem PZU narzuca poszkodowanemu, którego z dłużników solidarnych wzywać do zapłaty. Przecież nie prawem molocha – tego wszak przepędzono.