Na polskim rynku mediów nie ma zbyt wielu dziennikarzy ubezpieczeniowych – tym bardziej należy cieszyć się, jeżeli pomiędzy całą masą ubezpieczeniowej pseudosensacji można natrafić na materiał prezentujący aktualne problemy ekonomiczne, prawne czy społeczne związane ze wspomnianą branżą. Zachęcony relacją redaktora Brody* zapoznałem się z telewizyjnym materiałem w TVP Info dotyczącym refundacji protezy dla poszkodowanej w katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, który tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Rzecznik prasowy ubezpieczyciela – STU Ergo Hestia w istocie tłumaczył się – potrzebnie lub nie – z faktu przeprowadzania komisji lekarskiej, której zorganizowanie jest jego prawem, a na której poszkodowany powinien się pojawić, gdyż ma prawny obowiązek umożliwienia ustalenia rozmiarów szkody. Niedopełnienie tego obowiązku z winy umyślnej lub rażącego niedbalstwa jest obwarowane sankcją ograniczenia odszkodowania. To, co stanowi codzienną praktykę przedstawiono w kategoriach ewenementu, który dał nawet Panu Popielowi asumpt, aby zapraszać do najbliższego biura fundacji, co w programie publicystycznym nie stanowi dobrej praktyki, nawet jeżeli wobec braku opłaty nie stanowiło lokowania produktu, zabronionego w tego typu audycjach przez ustawę o radiofonii i telewizji.
Obserwacja niewyszukanych chwytów stosowanych przeciwko Panu Maciejowi Kuźmiczowi powodowała u mnie zwykłą irytację, ale nie ze względu na atak na instytucję ubezpieczyciela. Po pierwsze dlatego, że radzenie sobie z tego rodzaju retorycznymi sztuczkami to codzienna praca rzecznika prasowego. Ubezpieczyciele bywają atakowani nie delikatniej niż kancelarie odszkodowawcze, które „zabierają poszkodowanym część ich odszkodowania” niczym dziecku cukierka. Taki już urok mediów, że każda działalność komercyjna, która dotyka obszarów ludzkiego cierpienia jest narażona na upraszczające zafałszowania w opisie rzeczywistości, gdyż zła informacja to dobra informacja i taka najlepiej się sprzedaje. Po drugie – Hestia pomimo prowadzenia akcji propagującej usprawnianie poszkodowanych poprzez zapewnianie im rehabilitacji poza systemem NFZ jest do tego skłonna głównie, gdy sama ją organizuje, w innym wypadku uznając, że wymaga to zaświadczeń o niedostępności usługi, skutkach jej późniejszego wykonania itd. itp.
Obejrzany materiał nie skłania mnie jednak do tak daleko idących wniosków, jak redaktora Brodę – z mediami rozmawiać warto, bo nieobecni głosu nie mają, o czym przekonały się boleśnie swego czasu kancelarie odszkodowawcze.
czytaj całość w Dzienniku Ubezpieczeniowym
*materiał jest komentarzem do publikacji w Dzienniku Ubezpieczeniowym: Rozstrzeliwanie rzecznika, Krzywda i jej rozmiar