Nie budzi wątpliwości, że Stanowisko Prokuratorii Generalnej ze względu na jej szczególną pozycję prawną nie pozostanie bez wpływu na wysokość świadczeń (oczekiwane, zgłaszane jako roszczenia i w końcu wypłacane) i to nie tylko w sprawach katastrof lotniczych, które skutkują odpowiedzialnością cywilną Skarbu Państwa. – Bartłomiej Krupa, Polska Izba Doradców i Pośredników Odszkodowawczych
Obserwatorzy ubezpieczeniowych mediów branżowych niewątpliwie odnotowują powtarzające się postulaty stworzenia wytycznych pozwalających precyzyjniej szacować ryzyko związane z wypłatami zadośćuczynień na podstawie art. 446 §4 k.c. Wydaje się, że osoby zadające pytanie o odpowiednią kwotę zadośćuczynienia mają często dość sprecyzowaną wizję oczekiwanej odpowiedzi, opartą na doświadczeniach zawodowych, ale i obserwacjach modeli funkcjonujących w innych państwach, wreszcie zdeterminowaną tym, z jakiego punktu obserwują rzeczywistość, co jak wiadomo nie pozostaje bez wpływu na sposób jej postrzegania.
Kwoty roszczeń
Wyrażane opinie bywają bardzo skrajne, nie wchodząc jednak w zażarte dyskusje z tego rodzaju poglądami, chciałbym przytoczyć rzeczowe stanowisko „z drugiej strony” wyrażone przez Martę Rutkowską w styczniowym Miesięczniku Ubezpieczeniowym, która wskazała na jego łamach, że „zgłaszane przez pełnomocników roszczenia opiewające na 100 tys. zł wzwyż, są oderwane nie tylko od ogólnych kryteriów, jakimi należy kierować się ustalając wysokość tego świadczenia odszkodowawczego, ale również pozostają w oderwaniu od sytuacji materialnej samych poszkodowanych”.
W istocie jednym z elementów usługi doradcy odszkodowawczego jest szacowanie szkody, więc wysokość zgłoszonego przez niego roszczenia nie powinna być przypadkowa. Zgłaszanie roszczeń w kwotach wielokrotnie przekraczających kwoty zasądzane przez sądy powszechne oczywiście nie wywołuje żadnych skutków prawnych, jednak skutkuje możliwym wprowadzeniem w błąd osoby uprawnionej do świadczenia, rozbudzając jej nadzieje, a przy tym świadczyć może, że dany doradca ma o praktyce orzeczniczej ograniczone pojęcie. Z drugiej strony praktyka dopiero się kształtuje, a to właśnie pełnomocnicy uprawnionych mogą walnie przyczynić się do jej ostatecznego kształtu.
Czekanie na wskazówki
Cała praktyka likwidacji szkód poszukuje zatem wskazówek o ile występować, czy ile wypłacać. Skoro wspomnianych ogólnych kryteriów Sąd Najwyższy nie miał okazji wypracować na kanwie art. 446 §4 k.c. trzeba posiłkować się tezami z orzeczeń dotyczących świadczeń takich jak odszkodowanie z tytułu pogorszenia sytuacji życiowej po stracie osoby z najbliższej rodziny, czy zadośćuczynienie za doznaną krzywdę w związku z uszkodzeniem ciała. W tym właśnie ostatnim obszarze znamienna jest teza z wyroku Sądu Najwyższego z dnia 17 września 2010 r., (sygn. akt II CSK 94/10) głosząca, że stopa życiowa poszkodowanego nie ma wpływu na wysokość zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę (art. 445 §1 k.c.), co sędzia sprawozdawca w ustnych motywach rozwijała wskazując, że wypracowane w latach 60. kryterium stopy życiowej społeczeństwa nie może niweczyć funkcji kompensacyjnej.
Niestety praktyka przedsądowej likwidacji szkód nierzadko ma się do orzecznictwa sądowego jak przysłowiowy pijak do latarni, który nie szuka w niej światła tylko wsparcia. Przykładem tego mogą być rekcje niektórych likwidatorów na roszczenia o zadośćuczynienie sformułowane na podstawie art. 448 k.c., gdy ze względu na datę powstania szkody nie można zastosować art. 446 §4 k.c.
Rola Prokuratorii