Walka o zniesienie przyczynienia i adekwatne odszkodowanie

W 2010 r. miało miejsce zdarzenie drogowe z udziałem pieszej i samochodu osobowego. Poszkodowana, przechodząc przez oznakowane przejście dla pieszych, została potrącona przez samochód osobowy. Skutkiem wypadku było doznanie przez kobietę poważnych obrażeń ciała, powodujących długotrwały rozstrój zdrowia. Poszkodowana doznała m.in. złamania wyrostka poprzecznego kręgu L5, złamania gałęzi górnej i dolnej prawej kości łonowej, złamania części bocznej kości krzyżowej prawej, skręcenia odcinka szyjnego kręgosłupa oraz pourazowego zespołu bólowego okolicy lędźwiowo – krzyżowej. Poszkodowana kilkukrotnie była hospitalizowana, poddawana szeregowi specjalistycznych badań oraz rehabilitacji, która miała przywrócić jej sprawność sprzed wypadku. Niestety wszystkie wysiłki włożone w powrót do dawnego życia, sprawności i pracy skończyły się niepowodzeniem. Pomimo żmudnego i niejednokrotnie bolesnego leczenia, poszkodowana po wypadku uznana została przez ZUS za osobę całkowicie niezdolną do pracy. Brak możliwości zarobkowania, pracy w wyuczonym zawodzie i utrata szans na poprawę życia były dla kobiety osobistą, życiową tragedią. Nie mogła pogodzić się z faktem, że będąc niezależną, w pełni sprawną osobą, nagle stała się całkowicie zależna od innych.

Poszkodowana z wykształcenia jest pielęgniarką. Ukończyła szkołę medyczną w Kazachstanie, jednakże postanowiła szukać lepszego życia dla siebie, córki i matki właśnie w Polsce. Przez kilka lat starała się o uznanie uzyskanego dyplomu za równorzędny z polskim świadectwem ukończenia szkoły medycznej. Kiedy wreszcie otrzymała zezwolenie na wykonywanie zawodu i rozpoczęła podwyższanie swoich umiejętności i kwalifikacji, uległa wypadkowi i tym samym zmuszona była zakończyć swoją edukację. Jej marzenia po raz kolejny nie ziściły się. Sytuacja życiowa w jakiej się znalazła, a w szczególności powstała niepełnosprawność i związana z tym zależność od innych, znacznie osłabiła jej odporność, powodując jednocześnie zaburzenia emocjonalne.

Powyższe fakty stanowiły podstawę do wystąpienia w imieniu poszkodowanej do ubezpieczyciela sprawcy wypadku. Prowadzeniem postępowania odszkodowawczego zajęła się Kancelaria Codex  z Rzeszowa, która w pierwszej kolejności dokonała zgłoszenia roszczeń odszkodowawczych. Ubezpieczyciel przyjął odpowiedzialność i w toku likwidacji przyznał poszkodowanej kwotę 30.866,00 zł, na które składało się 28.000,00 zł  zadośćuczynienia oraz 2.866,00 odszkodowania za koszty poniesione z tytułu opieki, leczenia i przejazdów. Kolejnym krokiem, na jaki zdecydował się pełnomocnik poszkodowanej, było skierowanie sprawy na drogę postępowania sądowego. W pozwie pełnomocnik domagał się od ubezpieczyciela 350.000,00 zł zadośćuczynienia, 23.780,00 zł skapitalizowanej renty z tytułu opieki i renty bieżącej w wysokości 1.725,00 zł oraz 1.232,00 zł renty z tytułu utraconych możliwości zarobkowania. W odpowiedzi na pozew zakład ubezpieczeń zakwestionował żądania powódki, wskazując na jej przyczynienie się do zaistniałego zdarzenia na poziomie 40 %, oraz wniósł o oddalenie pozwu w całości. Sąd skrupulatnie rozpoznał sprawę, przesłuchał na tę okoliczność świadków powołanych przez stronę powodową, zapoznał się z opiniami biegłych, zarówno lekarzy, jak i specjalistów z dziedziny motoryzacji i rekonstrukcji wypadków.

Uzasadniając wyrok, uwzględnił zakres doznanych przez powódkę obrażeń, procentowy uszczerbek na zdrowiu w wysokości 28 %, jak również rokowania na przyszłość co do powrotu do stanu zdrowia sprzed wypadku. Jednocześnie uznał za zasadny podnoszony przez pozwanego zarzut przyczynienia się poszkodowanej, ale jedynie na poziomie 20 %. Zgodnie z opinią biegłego, poszkodowana podczas wychodzenia zza tyłu autobusu powinna była zachować tzw. „życiową ostrożność”, zatrzymać się i sprawdzić czy będzie mogła bezpiecznie wejść na pas jezdni, po którym poruszał się samochód. Wyrokiem sądu na rzecz poszkodowanej została zasądzona kwota blisko 60.000 zł zadośćuczynienia i odszkodowania, jak również sąd przyznał poszkodowanej rentę.