Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny zlecił w lutym bieżącego roku GfK Polonii przeprowadzenie ankiety dotyczącej zadośćuczynień, której wyniki przedstawił w komunikacie prasowym z dnia 22 lutego. Można się z niego dowiedzieć między innymi, że Polacy są za ograniczeniem zadośćuczynień, jednocześnie występuje o nie coraz więcej osób, gdy tymczasem w większości państw Europy świadczenia są ograniczane do najbliższych członków rodziny.
Uznałem ten komunikat za szczególnie ważny, gdyż tworzy dowód społeczny dla wielu tez, które przez tzw. „ludzi ubezpieczeń” były po wielokroć powtarzane jako dogmaty, a teraz okazuje się, że nie trzeba już nic przyjmować na wiarę, gdyż naród demokratycznie potwierdził, kto ma słuszność.
Przystąpiłem więc do wnikliwej, na miarę możliwości doradcy odszkodowawczego, którym jak wiadomo może być każdy, egzegezy tekstu. Polacy, właściwie większość z nich, chcą zatem ograniczyć zadośćuczynienia. Prawdopodobnie nie należą do owej większości „synowe, szwagierki, czy dalsze kuzynostwo”, którzy poszerzają krąg występujących z roszczeniami. Z tak nieoświeconą mniejszością zestawiono większość i to nie byle jaką – większość krajów Europy, gdyż świadczenia w tejże są ograniczone do najbliższych członków rodziny. Porównano więc katalog osób występujących z roszczeniami w jednym systemie prawnym z katalogiem osób, którym w innych systemach świadczenie to jest przyznawane. Odnosząc się do naszego systemu prawnego – Kodeks cywilny nie wskazuje wyliczenia kategorii krewnych, którzy mogą starać się o zadośćuczynienie w związku ze śmiercią innej osoby, a który to katalog zawierałby m.in. wspomnianą szwagierkę. W art. 446 § 4 k.c. mowa o najbliższym członku rodziny, a więc takiej kategorii, która w przytoczonym porównaniu występuje w większości państw Europy. Tak więc, jeżeli szwagierka w danym przypadku nie jest najbliższym członkiem rodziny, to formułowanie przez nią roszczeń nie spowodowało wzrostu wypłat odszkodowań o 35% w stosunku do roku poprzedniego. Na tyle zresztą, na ile znam praktykę Funduszu, podchodzi do roszczeń szwagierek dość powściągliwie. Zresztą nie tylko do ich roszczeń. Skoro wypłacił o 35 % więcej, to najwyraźniej nie miał innego wyjścia, często ze względu na treść wyroku sądowego. Niestety, statystyki nie ujawnił.
W dalszej części komunikatu można przeczytać, że w roku 2015 do UFG rodziny zgłosiły blisko 6 tysięcy roszczeń o zadośćuczynienie w związku ze śmiercią osoby bliskiej, przy czym znaczna część (szkoda, że nie podano jaka) dotyczyła spraw z lat 1997-2007, co jest wynikiem wydłużenia okresu przedawnienia za szkody wynikające z przestępstw, a tym samym, jak wskazano, przyczyną wzrostu wypłacanych przez UFG odszkodowań. Tę akurat część komunikatu trudno zestawić z tezą o potrzebie nowej kodyfikacji, gdyż jest to zamknięty zbiór zdarzeń, do którego stosuje się normę obowiązującą w dacie ich wystąpienia, a wynikająca z art. 448 k.c. Niektórzy mówią w tym przypadku o stosowaniu prawa wstecz, ja śmiem twierdzić, że jest to stosowanie prawa obowiązującego w dacie wystąpienia zdarzeń do nieprzedawnionych roszczeń, które z nich wynikają, a objęcie ich taką „nową kodyfikacją” byłoby dopiero działaniem prawa wstecz w najczystszym wydaniu.
Jest jednak bardzo pozytywny aspekt tej części komunikatu. Jeszcze niedawno doktryna Funduszu przewidywała, że o tym, iż mamy do czynienia z przestępstwem w ocenie UFG był władny decydować jedynie sąd. Jeżeli roszczenia sprzed 3 sierpnia 2008 roku stanowią, jak można przeczytać, „znaczącą” przyczynę wzrostu wypłacanych odszkodowań, to znaczy, że doktryna się kruszy, zapewne na skutek tego, jak często sąd podzielał wątpliwości Funduszu co do możliwości przypisania przestępstwa nieustalonemu sprawcy. Swoją droga szkoda, że nie pojawiły się statystyki z tego obszaru.
Wracając do ankiety. Jedno z pytań brzmi: „Czy krąg osób, które mogą występować o zadośćuczynienie po śmierci, w wypadku drogowym, osoby bliskiej – powinien być ograniczony do najbliższej rodziny, czy też powinien obejmować dalszych krewnych?”. Na tak zdane pytanie udzielam odpowiedzi zgodnej z większością ankietowanych, mianowicie: „Powinien być ograniczony do najbliższej rodziny”. Formułując taką odpowiedź przyjmuję, że nie wymaga zmiany stan prawny, jaki w tym obszarze występował, z przerwami, od dwudziestolecia międzywojennego. Tak obecnie Kodeks cywilny, jak dawniej Kodeks zobowiązań, przewiduje, że o zadośćuczynienie może się starać najbliższy członek rodziny zmarłego. Fakt, to inne pojęcie, gdyż pytano o członków najbliższej rodziny, a uprawnieni są najbliżsi członkowie rodziny. Można przyjąć, że rodzina dzieli się na dalszą, bliższą i najbliższą, a osoby z najbliższej rodziny są najbliższymi członkami rodziny, ale też – co wydaje się właściwsze, że nie chodzi o określony krąg, wyznaczony stopniem pokrewieństwa, lecz indywidualną relację. I tak, jakkolwiek rodzic, dziecko, czy małżonek (z żartobliwymi wątpliwościami co do tego ostatniego) to członek rodziny, którą można określić jako najbliższą, to niekoniecznie każdy z nich z osobna był najbliższym członkiem rodziny dla zmarłego. Faktyczne relacje mogły bowiem wskazywać na to, że choć osoba występująca z roszczeniami była w grupie najbliżej spokrewnionych (ze wspomnianą poprawką na żonę/męża), to wcale bliskość między nią a zmarłym nie występowała. To zresztą istotna wartość indywidualizacji w naszym systemie prawnym. Przedstawienie więc opozycji pomiędzy grupami najbliższa rodzina-dalsi krewni jest wynikiem nieporozumienia, gdyż Sąd Najwyższy interpretując art. 446 k.c . jasno wskazywał, że kryterium pokrewieństwa nie ma charakteru determinującego należność zadośćuczynienia, „można zatem zaaprobować definicję rodziny jako najmniejszej grupy społecznej, powiązanej poczuciem bliskości i wspólności, osobistej i gospodarczej, wynikającej nie tylko z pokrewieństwa” (Wyrok Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 13 kwietnia 2005 r., sygn. IV CK 648/2004).
Równie ciekawie rysuje się opozycja w drugim pytaniu z ankiety UFG: „Czy należy wprowadzić w Polsce tabele jasno określające wysokość świadczeń dla poszkodowanych w wypadkach drogowych, tak by każdy mógł sam wyliczyć ich wysokość, czy lepiej pozostawić możliwość indywidualnego dochodzenia roszczeń przed sądem?”. Klasyczny dylemat wyboru prezentu urodzinowego: rybki czy akwarium? Czy to oznacza, zdaniem ankietujących, że wprowadzenie systemu tabel miałoby wyłączyć możliwość dochodzenia roszczeń przez sądem? Już zacieram ręce na te tabele, które będą tak jasno określały wysokość zadośćuczynienia, że każdy będzie sam potrafił je sobie wyliczyć.
No i czas na puentę: to dobrze, że naród w swej oświeconej większości chce jasnych zasad. Ucieszą się ubezpieczyciele. Ucieszą się kierowcy, bo będzie „stabilność składki za polisy OC”. Jeżeli nie będzie zmian, to trzeba się liczyć z kilkusetzłotowymi podwyżkami, tak więc stabilnie oznacza, jak rozumiem, tanio. Dość logiczne – klienci cieszą się, kiedy kupują tanio. Ucieszą się poszkodowani i rodziny ofiar wypadków – unikną długotrwałych i skomplikowanych czynności. Straci tylko szwagierka i stojąca za nią kancelaria odszkodowawcza, która pobierze pewnie nie mniej niż połowę z zadośćuczynienia, które obecnie każdej szwagierce w wyniku długotrwałych i skomplikowanych działań przyznaje sąd. A płacą za to wszyscy…
Bartłomiej Krupa
Prezes zarządu Polskiej Izby Doradców i Pośredników Odszkodowawczych