Komentarz do komentarza Moniki Borowieckiej-Paczkowskiej*, Bartłomiej Krupa, Dziennik Ubezpieczeniowy, 23.01.2012

Program Interwencja na temat Unijnego Centrum Odszkodowań wyemitowany przez Polsat stał się dla niektórych asumptem do tego, aby po raz kolejny rozprawiać się ze działalnością kancelarii odszkodowawczych jako całego zjawiska na rynku ubezpieczeniowym. Przyjąwszy, że kancelarie odszkodowawcze powinny zapewniać przez swe usługi możliwość otrzymania odszkodowania we właściwym czasie i właściwej wysokości, podmiot tego typu, który ma zaległości w rozliczeniach z klientami nie spełnia jednej ze swoich podstawowych ról. Wyrazem podejścia środowiska odszkodowawczego do takich praktyk może być choćby to, że podmioty zrzeszone w Polskiej Izbie Doradców i Pośredników Odszkodowawczych zadeklarowały, że będą reprezentować poszkodowanych przez Unijne Centrum Odszkodowań nie pobierając prowizji od świadczeń odszkodowawczych, które są niezgodnie z umową przetrzymywane na rachunkach pełnomocnika. Firmy zrzeszone w Izbie prowadzą już pierwsze takie postępowania.

W tym świetle chciałbym się odnieść do komentarza Pani Moniki Borowieckiej-Paczkowskiej, która w mojej ocenie wypowiedzią na łamach Dziennika wpisuje się w dość osłabiony w ostatnim czasie nurt odżegnywania kancelarii odszkodowawczych od czci i wiary. W dużym uogólnieniu z jej tekstu można wywodzić tezę, że przekazywanie środków za pośrednictwem kancelarii jest korupcjogenne w samej swej istocie (określa to rozwiązanie jako „kontrowersyjne”). Pogląd wydaje się o tyle prawniczo egzotyczny, że opiera się na domniemaniu działania w złej wierze. Jak wskazano w komentowanym przeze mnie tekście poszkodowani czasem dopiero zapytani przez likwidatora uświadamiali sobie procedurę przepływu świadczenia. Warto nadmienić, że niektórzy likwidatorzy w bezpośrednich kontaktach z poszkodowanymi mającymi pełnomocnika proponowali nie płacić pełnomocnikowi, wskazując, że może lepiej wypowiedzieć mu umowę, aby otrzymać całe odszkodowanie na swój rachunek bankowy. Zjawiska tego nigdy nie postrzegałem jako przemyślanej polityki, lecz jako incydenty będące wynikiem niezdrowej nadgorliwości.

Pani Borowiecka-Paczkowska podniosła również problem przekraczania uprawnień opiekuna w zakresie wskazania sposobu spełnienia świadczenia, i to przekroczenia ewidentnego,  na szkodę osoby małoletniej, która nie może się samodzielnie bronić. Trudno mi wchodzić w rolę kogoś kto in abstracto wraz z zakładem ubezpieczeń chroni małoletniego przed złą, nastawioną na wyzysk kancelarią i niemniej złymi, niemniej nastawionymi na uszczuplenie majątku małoletniego rodzicami. Nadmieniam jednak, że w sytuacjach takich zakłady ubezpieczeń, które owe praktyki, polegające na odmowie spełnienia świadczenia do rąk pełnomocnika, stosowały (w tym ten, z którego wywodzi się Autorka komentarza) przekazywały środki na rachunki bankowe rodziców. Skoro jednak rodzice dysponowali w oparciu o k. r. i o. uprawnieniem do przyjęcia środków, to w jaki sposób owe uprawnienie przekraczali wskazując określony rachunek bankowy do spełnienia świadczenia? Jeżeli już można by rozważać zakres władzy rodzicielskiej nad majątkiem małoletniego to w zakresie podejmowania czynności zobowiązującej, czyli umowy, a nie li tylko przysparzającej, do podejmowania której upoważnia pełnomocnictwo. Na marginesie odnosząc się do wspomnianej bezbronności – bieg przedawnienia roszczenia dzieci względem rodziców ulega zawieszeniu na czas trwania władzy rodzicielskiej.  Tak czy inaczej zdarzają się sytuacje, gdy świadczenia wypłaca się wbrew treści niekwestionowanego co do zasady pełnomocnictwa. Zjawiska tego nigdy nie postrzegałem jako przemyślanej polityki, lecz jako incydenty będące wynikiem niezdrowej nadgorliwości.

czytaj całość w Dzienniku Ubezpieczeniowym

*Wypowiedź jest fragmentem dyskusji na łamach Dziennika Ubezpieczeniowego.