Komentarz do dyskusji o doradztwie odszkodowawczym, samorządzie i biznesie
Należy jeszcze raz pochylić głowę przed Rzecznikiem Ubezpieczonych, gdyż konferencja o kancelariach i doradcach odszkodowawczych pobudziła ponownie dyskusję o naszej branży. Przez szacunek dla Czytelników periodyku branżowego wypada odnosząc się do tego zagadnienia pominąć już powtarzane pewne kwestie natury ogólnej, jak udowadnianie potrzeby naszej działalności, gdyż ten kto jest do tego przekonany bardziej się nie przekona, innych poglądy też należy uszanować, bo nie jest zdrowe przekonanie o słuszności własnych poglądów tylko ze względu na osobę ich autora.
Dyskusja, którą mogą śledzić czytelnicy Dziennika wskazuje jednak na istotną cechę rynku doradztwa odszkodowawczego – jego wewnętrzne zróżnicowanie i skonfliktowanie. Tak jak przebrzmiewa dyskusja o wyższości (czy zdaniem innych) niższości directów w działalności ubezpieczeniowej, tak stajemy się świadkami dyskusji o wyższości jedno-, czy kilkuosobowych firm doradztwa odszkodowawczego nad działalnością firm o zasięgu ogólnopolskim, współpracujących z pośrednikami. Trudno mieć komuś za złe, że organizując swoją działalność gospodarczą w określony sposób chwali zalety takiej właśnie organizacji, ale uznawanie, że jest jedyny słuszny sposób mogłoby być uznane za ksenofobiczne, chyba że pogląd taki ma w istocie podłoże ekonomiczne, a nie ideologiczne.
Oczywiście nie mnie oceniać rzeczywiste intencje Kolegów z branży, niemniej jednak jeżeli w krótkim tekście ponad dziesięć razy pada słowo etyka warto sobie zadać pytanie, czy w opinii autora istnieje znak równości pomiędzy pośrednictwem odszkodowawczym, a „nieetycznością”. Niewątpliwie działalność akwizycyjna tak w branży odszkodowawczej, jak i ubezpieczeniowej, czy otwartych funduszy emerytalnych może potencjalnie być polem do nadużyć, to jednak twierdzenie, że z natury rzeczy jest korupcjogenna i zła jest tak samo uprawnione, jak twierdzenie, że doradcy odszkodowawczy skupiają się na zawieraniu ugód niekorzystnych dla ich klientów. Warto podkreślić, że ten znaczący rynek pracy nawet 20 tyś. pośredników – osób zajmujących się oferowaniem usług doradztwa odszkodowawczego tworzą nierzadko osoby od wielu lat związane z branżą ubezpieczeniową i tak łatwe kategoryzowanie ich jako „łowców nieszczęść” zdaje się zakładać, że zawodowo zajmują się naruszaniem ustawy o ochronie danych osobowych.
Skoro udało się przenieść na chwilę dyskurs ze sfery ius do sfery lex, pozwolę sobie postawić tezę, że regulacje prawa miękkiego są wartościowe szczególnie w tych obszarach, w których z różnych względów regulacje ustawowe nie mogą spełnić swojej funkcji, albo gdzie prawo nie nadąża za rzeczywistością. W dyskusji o doradztwie odszkodowawczym tak wiele mówi się o niedostatkach regulacji prawnych i pisaniu nowego „prawa” różnej jakości, że zapomina się o poszanowaniu przepisów od dawna istniejących.
Tu wypada wspomnieć o obowiązku rejestracji zbiorów danych osobowych, gdyż przestrzeganie przepisów o ochronie danych osobowych należy do newralgicznych zagadnień i zarzutów w odniesieniu do naszej branży. Oczywiście znawcy nauki o moralności podniosą, że rejestracja zbioru nie jest jednoznaczna z przestrzeganiem przepisów o ochronie danych osobowych. I słusznie. Rejestracja zbioru nie jest jednoznaczna z przestrzeganiem przepisów o ochronie danych osobowych, niemniej jednak brak takiej rejestracji jest jednoznaczny z ich nieprzestrzeganiem. Ba, mało tego nie trzeba się silić na oceny etyczne i miast tego pozostaje spuentować, że osoba, która mając taki obowiązek nie dopełnia go popełnia przestępstwo penalizowane w art. 53 ustawy o ochronie danych osobowych. Zachęcam każdego do sprawdzenia osobiście na wyszukiwarce GIODO . Cóż, niektórzy powiedzą, że sprawdziłem i działam na pokaz, bo znajdzie się tam niemało sieciowych firm, o których łatwo mówi się, że prawa nie stosują, więc ciekawsze będzie sprawdzenie innych, z grona jak się mówi trzystu czy sześciuset nawet firm. PIDiPO jako jeden ze elementów weryfikacji kancelarii odszkodowawczych chcących przystąpić do naszego grona stosuje ten właśnie wymóg. To wymóg formalny, prosty i oczywisty, ale jednocześnie nienacechowany subiektywizmem, a od podstaw warto zaczynać, gdy dąży się do celów wyższych.
Do celów z kolei przechodząc i zarzutów, że są to cele biznesowe. Zgodnie z definicją z art. 2 ustawy o izbach gospodarczych Izba gospodarcza jest organizacją samorządu gospodarczego, reprezentującą interesy gospodarcze zrzeszonych w niej przedsiębiorców, w szczególności wobec organów władzy publicznej. Ex definicione więc PIDiPO reprezentuje interesy przedsiębiorców i to tych, którzy do niej należą. Są to nie tylko firmy sieciowe i firmy pośredników, choć te kategorie w chwili obecnej przeważają, ale z zaproszenia (które ponawiam) skorzystali już także inni doradcy. Co więcej ani PIDiPO, ani żadna inna organizacja, czy to skupiająca mniej niż dziesięciu czy więcej niż stu przedsiębiorców nie ma wyłączności głosu w sprawach doradców i pośredników odszkodowawczych, choć do wypowiadania się w imieniu tych ostatnich mamy niewątpliwie większy mandat niż Ci, którzy tytułują ich jako całą grupę zawodową krzywdząco nawiązując do afery łódzkiej.
Nie sposób pominąć, że rozwój dynamiczny rozwój całej branży wiąże się właśnie z upowszechnieniem jej usług przez pośredników i choć w tej grupie zawodowej, jak chyba w każdej, zdarzają się osoby przysparzające jej złej reputacji, to trudno odmówić jej wpływania na świadomość prawną. Podkreślam oczywiście prawną, ściślej może nawet – odszkodowawczą, w kontekście zarzutów co do istnienia tego wpływu na świadomość ubezpieczeniową, jakie pojawiły się na konferencji Rzecznika. Świadomość ubezpieczeniowa zaś w naszym środowisku bywa różna i nie mogę zgodzić się z poglądem, jakoby obowiązek posiadania ubezpieczenia OC był jedynie narzędziem do pozbycia się nas jako niewygodnego gracza z rynku z dwóch chociażby powodów: po pierwsze, z brokerami się tak nie stało pomimo podobnych wieszczeń, po drugie, PIDiPO taką umowę zawarła, a rozmowy na ten temat były i wciąż są szersze, a partnerzy w tych rozmowach po stronie zakładów ubezpieczeń cechowali się wnikliwością, ale nie uszczypliwością, czy złośliwością, co wierzę zawdzięczamy nie tylko dobremu brokerowi. Mówienie zaś o zbędności tego ubezpieczenia w kategoriach: prawdziwym fachowcom jest ono niepotrzebne aż prosi się o analogię do OC komunikacyjnego, gdyż powszechnie wiadomo, że polscy kierowcy mają się za najlepszych.
Na koniec wracając do rozmów o standardach etycznych, bo i ich propagowanie należy do ustawowych zadań izb gospodarczych, warto zakomunikować, że PIDiPO na posiedzeniu Zarządu z 8 listopada b.r. przyjęła dwie rekomendacje. Pierwsza z nich dotyczy przedstawienia klientowi informacji o propozycji ugodowej ze strony zakładu ubezpieczeń, przedstawienia mu rekomendacji i skutków prawnych tego sposobu zakończenia postępowania oraz uzyskania jego zgody na takie zamknięcie sprawy. Druga jest aktualna na początkowym etapie współpracy, a mianowicie zaleca przed zawarciem umowy przedstawienie potencjalnemu klientowi informacji o okolicznościach będących podstawą do regresu ubezpieczyciela lub UFG do sprawcy. Ten obowiązek informacyjny ma szczególne znaczenie, gdy poszkodowany i sprawca nie są dla siebie osobami obcymi, gdyż daje klientowi możliwość uniknięcia pochopnej decyzji podjętej w oparciu o niepełne dane. W naszej ocenie są to jedne z obszarów, w których wymiana doświadczeń i poglądów pozwala na działania samoregulacyjne. Ktoś znowu powie, że na pokaz, ale tak czy inaczej skorzysta na tym klient. I to niewątpliwie jest zgodne z naszym biznesowym podejściem, bo chodzi nam o to, żeby mieć zadowolonych klientów, bo Ci zachęcają do skorzystania z naszych usług kolejnych. Pewnie niektórym trudno w to uwierzyć, ale tacy klienci potrafią polecić nie tylko obsługę prze konkretnego doradcę, ale nawet poprzez konkretnego pośrednika.
Bartłomiej Krupa
Prezes Zarządu
Polskiej Izby Doradców i Pośredników Odszkodowawczych