Siła argumentów, nie argument siły, Bartłomiej Krupa, Dziennik Ubezpieczeniowy 21.12.2010

Ukazanie się stanowiska Rzecznika Ubezpieczonych w sprawie refundacji kosztów najmu pojazdu zastępczego z OC komunikacyjnego, a w szczególności wystąpienie o wydanie chwały do Sądu Najwyższego jest z jednej strony czymś, czego należało się spodziewać, z drugiej można mówić o pewnej niespodziance. Jakkolwiek wytyczne PIU w tym przedmiocie w samym stanowisku Rzecznika pobrzmiewają jedynie gdzieś w tle, to oczywistym jest, że usankcjonowanie w treści wytycznych wątpliwych praktyk zakładów ubezpieczeń nie mogło pozostać bez reakcji Rzecznika, ta zresztą pojawiła się w mediach niemal natychmiast i pozostawało czekać, aż przybierze ona obecny kształt. Niespodzianką (choć to może nie najwłaściwsze określenie) jest zaś to, że ta reakcja w zinstytucjonalizowanej formie ujrzała światło dzienne w mniej niż kwartał od wspomnianego bodźca i przez wielu zapewne nie będzie to odebrane jako świąteczny prezent. Warto odnotować, że w tym obszarze to już druga taka bolesna końcówka roku z rzędu, gdyż dokładnie 1. grudnia 2009 ukazały się zalecenia KNF dotyczące pojazdu zastępczego, otwierające szeroką dyskusję, w toku której zresztą Komisja pozwalając PIU współuczestniczyć w „doprecyzowaniu” swojego  stanowiska w istocie przyzwoliła na pozbawienie go spójności, być może powodowana bardziej troską o stabilność finansową nadzorowanych podmiotów niż sytuację konsumentów.

Nie odnosząc się w szczegółach do samej treści Stanowiska Rzecznika, bo tę zapewne większa część czytelników miała już okazję poznać, warto dokonać konfrontacji tego dokumentu z wytycznymi PIU. Pierwsze, co rzuca się w oczy to sama obszerność obu dokumentów – stanowisko Rzecznika liczy sobie  niemal dziewięciokrotnie więcej stron niż wytyczne PIU.  Oczywiście nie objętość dokumentu przesądza o jego jakości, niemniej jednak w tym wypadku te różnice wydają się dość symptomatyczne i można je poczytywać jako efekt tego, jaki stosunek autor ma do przedstawianej w dokumencie materii.

Dokument PIU zdaje się mieć charakter dyrektywny, poszerzony jedynie o elementy wykładni autentycznej – jak egzemplifikacja potrzeb osobistych dotyczących sporadycznych użytkowników samochodu poprzez wyjazd na działkę czy do kościoła (nota bene czynności typowe dla weekendu, przez co niedzieli kierowcy mogli poczuć się przez PIU dyskryminowani). PIU w swoich wytycznych nie uzewnętrznia głębokiej potrzeby powoływania się na regulacje prawa powszechnie obowiązującego, czy dorobek judykatury, sama raczej po raz kolejny przejawiając skłonności prawotwórcze. Zgoła odmiennie jest w stanowisku Rzecznika Ubezpieczonych, które garściami czerpie z dorobku doktryny (nie stosując przemilczeń, tam gdzie byłyby to może wygodniejsze dla argumentowania przyjętych tez) i zawiera szeroką analizę orzecznictwa, na której oparte są wnioski mające charakter interpretacyjny, a nie postulatywny, czy prawotwórczy.

Filozofia rozumienia prawa prezentowana przez część środowiska ubezpieczeniowego od pewnego czasu bardzo bezpośrednio zmierza do autonomizacji zasad zaspokojenia roszczeń przez ubezpieczycieli w stosunku do ogólnych reguł prawa  cywilnego. Co więcej wydaję się, że ta część środowiska stara się wmówić ubezpieczonym, że jest to sprawiedliwe i służy całemu rynkowi, zabezpieczając przed eskalacją roszczeń, która nieuchronnie przełoży się na wysokość składek. Czy więc ubezpieczeniowa mentalność opiera się na założeniu, że jednostka jest niczym, kolektyw – wszystkim i poszkodowany, który przed wypadkiem dojeżdżał do kościoła i na działkę samochodem, chcąc korzystać z pojazdu zastępczego w tych samych celach powinien mieć poczucie winy za wzrost wysokości składek płaconych przez innych kierowców?

Oczekując na rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego pozostaje paradoksalnie mieć nadzieje, że wątpliwości które mają ubezpieczyciele można przypisać również sądom, co da podstawę do wydania uchwały i nie pozostawi poszkodowanych z postanowieniem o odmowie jej wydania, ze względu na brak rozbieżności w wykładni prawa, jak to miało miejsce 12 stycznia 2006 r. (III CZP 76/2005). Warto przypomnieć, iż w tamtym przypadku  SN stwierdził, „że we wniosku zawarta została wprawdzie sugestia o rozbieżności w orzecznictwie sądów powszechnych, ale nie została ona wykazana. W istocie chodziło tu o niezgodność praktyki niektórych ubezpieczycieli ze wskazaniami judykatury. Rzecznik Ubezpieczonych trafnie zauważył, że aprobowane przez niego stanowisko ma oparcie w jednolitym orzecznictwie Sądu Najwyższego”. W takiej sytuacji walor prawny rozstrzygnięcia mógłby być pozornie niższy, ale po raz kolejny okazałoby się, że stanowisko Rzecznika jest tak słuszne, że trudno będzie znaleźć jakieś istotne rozbieżności w orzecznictwie. To przytyk oczywiście nie do Rzecznika, gdyż realizując ustawowe zadnia wykorzystuje takie instrumenty w jakie wyposażył go prawodawca.

Dobrze stało się, że w nowy rok będziemy wchodzić z poczuciem, że w zakresie refundacji kosztów najmu pojazdu zastępczego dla osób wykorzystujących go do celów prywatnych decydująca będzie ostatecznie siła argumentów, a nie argument siły.