Zgodnie z art. 361 § 2 kodeksu cywilnego naprawienie szkody obejmuje straty, które poszkodowany poniósł, oraz korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby szkody mu nie wyrządzono. Następstwa szkody na osobie trzeba rozpatrywać w dwóch aspektach: majątkowym i niemajątkowym. Ten pierwszy tworzą wszelkie wydatki poniesione w związku z uszkodzeniem ciała lub rozstrojem zdrowia, czy straty wynikające z nieosiągania dochodów w okresie niezdolności do pracy lub też osiągania dochodu w mniejszej wysokości. Drugi aspekt dotyczy skutków niewymiernych określanych jako krzywda, czy straty moralne, co wiąże się z negatywnymi odczuciami fizycznymi i psychicznymi będącymi następstwem utraty zdrowia.
Pomimo tego, że zdrowie i życice ludzkie podlega większej ochronie prawnej niż mienie, osoby poszkodowane w wypadkach zgłaszając do ubezpieczycieli zdarzenie ubezpieczeniowe nierzadko utożsamiają odpowiedzialność ubezpieczyciela wyłącznie z koniecznością pokrycia kosztów naprawy uszkodzonego pojazdu, pomijając szkodę na osobie, co jest wynikiem ograniczonej świadomości odszkodowawczej.
Poszkodowany, który zgłasza szkodę na osobie w większości przypadków nie ma świadomości, jakiego rodzaju roszczenia przysługują mu w stosunku do ubezpieczyciela i w jakich wysokościach powinny mieścić się poszczególne składniki wypłaty. Obowiązujące regulacje prawne nie wychodzą naprzeciw temu problemowi, gdyż wyznaczający obowiązki informacyjne ubezpieczyciela art. 16 ust 1 ustawy o działalności ubezpieczeniowej wskazuje jedynie na konieczność pouczenia osoby występującej z zawiadomieniem o tym, jakie dokumenty są potrzebne do ustalenia odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń lub wysokości świadczenia, jeżeli jest to niezbędne do dalszego prowadzenia postępowania. Przepis nie nakazuje wprost pouczyć poszkodowanego o tym jakie świadczenia mu przysługują, tak więc ubezpieczyciele w tym zakresie z całą surowością wykorzystują zasadę ignorantia iuris nocet. Przegląd formularzy, na których poszkodowany zgłasza szkodę osobową do ubezpieczyciela OC posiadacza pojazdów mechanicznych pozwala natknąć się na następujące sposoby zapytania o rodzaj i wysokość roszczeń:
– jakiego rodzaju roszczenia składa Pan/Pani w związku z zaistniałą szkodą (np. jakie koszty leczenia Pan/Pani poniósł/poniosła?)[1],
– rodzaj i szacunkowa wysokość roszczeń[2],
– specyfikacja roszczeń związanych z wypadkiem wraz z wartością szacunkową[3],
– orientacyjna wysokość szkody[4].
Przytoczone przykładowo formuły nakazywałby poszkodowanemu zadać pytanie: „a jakie roszczenia mi przysługują?” Ubezpieczyciel wykazując się troską o poszkodowanego w treści formularzy zgłoszenia szkody niewątpliwie mógłby wskazać przykładowe koszty, jakie mogą powstać na skutek szkody na osobie i zapytać w formularzu czy dany koszt powstał i w jakiej wysokości, co pozwoliłoby zgłaszającemu szkodę na osobie rzeczywiście zidentyfikować, na czym ta szkoda polega i dzięki temu uzyskać jej pełne naprawienie. Tymczasem w większości przywołanych formularzy ilość miejsca przeznaczonego na wyszczególnienie roszczeń może nie wystarczać na ich opisanie.
W tym kontekście należy pozytywnie ocenić inicjatywę przygotowania Karty Praw Ofiar Wypadków Drogowych, która została przedstawiona na konferencji Ministerstwa sprawiedliwości i Polskiej Izby Ubezpieczeń 27 czerwca 2011 r. W dokumencie wspomina się o rodzajach roszczeń wynikających ze szkody na osobie i konieczności ich właściwego dokumentowania, jednakże ze względu na formę broszury jest to wciąż informacja ogólnikowa i lakoniczna, a wyliczenie szkód majątkowych wynikających z uszkodzenia ciała –przykładowe i bardzo ograniczone.
Symptomatyczne jest w podważanie przez ubezpieczycieli zasadności zaspokojenia roszczenia o zwrot kosztów wynajęcia pojazdu zastępczego. Pomimo tego, że uznanie takiego kosztu za normalne następstwo uszkodzenia pojazdu osoby poszkodowanej nie budzi wątpliwości w świetle art. 361 k.c., ubezpieczyciele nagminnie podważają zasadność roszczeń tego rodzaju i to nie tylko gdy idzie o uznanie, że pojazd zastępczy należy się w każdym wypadku, ale przede wszystkim wtedy gdy możliwe byłoby wykazanie celowości wynajęcia takiego pojazdu, chociażby w związku z dojazdami związanymi z leczeniem. W tej sytuacji wynajęcie pojazdu nie tyle zwiększa szkodę, co raczej następuje w celu jej zmniejszenia. Pomimo tego można ze świecą szukać przykładów gdy zakłady ubezpieczeń pouczają poszkodowanych o przysługujących im uprawnieniach w tym zakresie (odmiennie w AC), skoro niewiedza poszkodowanych jest dla nich wygodniejsza, a na pewno tańsza. Na ten stan rzeczy może w pewnym stopniu wpłynąć rozstrzygnięcie, jakie Sąd Najwyższy ma podjąć w wyniku wniosku Rzecznika Ubezpieczonych[5].
Na skutek przedstawionych okoliczności osoba poszkodowana w wypadku, która samodzielnie zgłosi się do ubezpieczyciela narażona jest na to, że jej szkoda zostanie naprawiona tylko w pewnej części, gdyż tylko część rzeczywiście przysługujących roszczeń zostanie wyartykułowana ubezpieczycielowi. Co więcej poszkodowany może nawet nie dostrzegać w tym naruszenia jego interesów, gdyż kwota wypłacona mu tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę (art. 445 § 1 k.c.) będzie przekraczać sumę poniesionych w związku ze szkodą wydatków (podlegających osobnej refundacji na podstawie art. 444 § 1 k.c.)
Inny „grzech zaniechania” jest udziałem ubezpieczycieli, jeżeli chodzi miarkowanie wysokości zadośćuczynienia. W decyzjach odszkodowawczych nierzadko wskazuje się za orzecznictwem Sądu Najwyższego, że ustalając wysokość zadośćuczynienia bierze się pod uwagę szereg czynników, składających się na sytuację życiową poszkodowanego po wypadku, pogorszenie perspektyw na przyszłość itp. W jednym z takich orzeczeń podkreśla się, że „Przy określaniu wysokości zadośćuczynienia podstawowe znaczenie ma stopień natężenia krzywdy, a więc cierpień fizycznych i ujemnych doznań psychicznych. Decyduje więc rodzaj, charakter i długotrwałość cierpień fizycznych doznanych przez poszkodowanego wskutek uszkodzenia ciała i rozstroju zdrowia. Poza tym ma tu znaczenie poczucie bezradności, utrata możliwości wykonywania pracy, korzystania z rozrywek itp.[6]” Należy sobie zatem zadać pytanie w jaki sposób ubezpieczyciel ustala wysokość zadośćuczynienia w sytuacji, w której nie zapytał poszkodowanego o wystąpienie takich właśnie okoliczności,
a poszkodowany nie był świadomy, że mają one znaczenie prawne, a więc uznał że informowanie o nich ubezpieczyciela byłoby zbędnym ekstrawertyzmem.
Wobec nagminnego pomijania przez ubezpieczycieli szeregu okoliczności wpływających na wysokość zadośćuczynienia nie budzi wątpliwości, że przyjmują oni jako dominujący miernik należnego zadośćuczynienia wielkość trwałego uszczerbku na zdrowiu. Jest ona określana na podstawie tabel przypisujących poszczególnym urazom określone przedziały wartości procentowych, które są ustalane przez orzecznika zakładu ubezpieczeń na podstawie osobistego badania osoby poszkodowanej, lub „zaocznie” w oparciu o przedłożoną dokumentację z leczenia. Tabele te są ustalane samodzielnie przez każdego z ubezpieczycieli, zazwyczaj jednak opierając się w znacznym stopniu na treści tabeli stanowiącej podstawę do ustalania świadczeń z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych[7].
Wydawać by się mogło, że ze względu na tę swoista „obiektywizację” udział doradcy odszkodowawczego jest w zakresie tego czynnika obojętny i nie wpływa na wysokość uszczerbku na zdrowiu. Szczegółowa analiza prowadzi jednak do innych wniosków. W odróżnieniu od adwokatów i radców prawnych doradztwo odszkodowawcze ze względu na wąską specjalizacje nie ogranicza się do porad stricte prawnych. Ze względu na znaczenie materiału dowodowego obrazującego przebieg leczenia fachowy pełnomocnik zazwyczaj wskazuje poszkodowanemu, jakie badania powinny być przeprowadzone, aby można było udowodnić, czy odczuwane przez niego dolegliwości mogą skutkować następstwami poważniejszej natury. W tym też celu wielu doradców odszkodowawczych podobnie jak ubezpieczyciele, współpracuje z orzecznikami, których opinie mogą stanowić dowód w postępowaniu likwidacyjnym, gdy orzeczenie uzyskane przez ubezpieczyciela nie uwzględnia pewnych urazów, czy przypisuje im skutki mniejsze niż te występujące w rzeczywistości. Na marginesie warto nadmienić, że w odróżnieniu od biegłych, którzy wydają opinie w postępowaniu sądowym, orzecznicy przedstawiający opinie w postępowaniach likwidacyjnych działają na zlecenie ubezpieczycieli z którymi są związani umowami, co może rodzić pytania co do ich bezstronności.
Z kolei na etapie zakończenia postępowania likwidacyjnego brak świadomości konsekwencji własnych działań może narazić osobę poszkodowaną na zawarcie niekorzystnej dla niej ugody. Podpisanie dokumentu na mocy którego następuje zrzeczenie się wszelkich roszczeń idących dalej niż przyznane samą ugodą powinno być poprzedzone rzetelną analizą warunków finansowych oferowanych przez ubezpieczyciela. Przez rzetelną analizą rozumieć należy zdolność do określenia czy wzajemne ustępstwa stron, jakie są zgodnie z art. 917 k.c. istotą ugody, nie są w istocie ustępstwami jednostronnymi – czynionymi przez występującego z roszczeniem, a wobec przedstawionych powyżej problemów brak udziału profesjonalnego pełnomocnika reprezentującego poszkodowanego stwarza takie zagrożenie. Jest ono tym istotniejsze, że nieznajomość prawa, czy praktyki orzeczniczej, a nawet wyjście na jaw nowych dowodów (art. 918 § 2 k.c.) nie stanowi podstawy do uchylenia się od skutków ugody. W tym kontekście udział doradcy odszkodowawczego przy zawieraniu ugody zabezpiecza interesy poszkodowanego. Wynika to z jednej strony ze sposobu wynagradzania doradców – wynegocjowanie korzystniejszych warunków ugody skutkuje wyższym honorarium dla pełnomocnika, z drugiej zaś obarczyć go konsekwencjami zawarcia rażąco niekorzystnej ugody. Poszkodowany na rzecz, którego doradca odszkodowawczy zawarłby taką ugodę zgodnie z art. 471 k.c. ma do niego roszczenie o naprawienie szkodą, którą jest w tym wypadku różnica pomiędzy wysokością świadczeń, które były możliwe przy dołożeniu należytej staranności do uzyskania, a tym które zostały uzyskane.
Specjalizacja większości doradców odszkodowawczych w szkodach osobowych wynika z zapotrzebowania na ich usługi, które jest najwyższe w tym właśnie obszarze. Efektem działalności doradców odszkodowawczych jest systematyczny wzrost wysokości świadczeń wypłacanych za szkody na osobie, jak również rosnąca proporcja wypłat z tego tytułu w stosunku do wypłat z tytułu szkód rzeczowych. Powierzenie usług doradcy odszkodowawczemu powinno skutkować nie tylko zwolnieniem poszkodowanego ze znacznej części formalności, w których jego udział nie jest niezbędny, a mógłby być uciążliwy, ale również – a raczej przede wszystkim – takim przeprowadzeniem postępowania likwidacyjnego, aby doprowadzić do uzyskania pełnego odszkodowania w najkrótszym możliwie czasie od powstania szkody. Dzięki tym walorom usługi doradców odszkodowawczych zyskują stale na popularności i należy się spodziewać, że ich udział w postępowaniach dotyczących szkód osobowych wynoszący obecnie według szacunków ubezpieczycieli 40 % będzie w najbliższych latach jeszcze wzrastał.
[1]https://www.pzu.pl/?nodeid=formularz_zgloszenia_szkody_osobowej
[2] http://www.hdi-asekuracja.pl/_items/BUK/zgloszenie_szkody_ac,_oc_i_nnw.pdf
[3] http://www.pzmtu.pl/Szkody/Druki/nowe/Zgloszenie_Szkody_OC_PZM.pdf
[4] http://www.hestia.pl/dla-ciebie/likwidacja-szkod/zgloszenie-szkody-z-polisy-sprawcy.html
[5] http://www.sn.pl/aktual/pytaniapr/ic/III-CZP-0005_11.pdf
[6] Wyrok Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 18 grudnia 1975 r., I CR 862/75
[7] Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 18 grudnia 2002 r. w sprawie szczegółowych zasad orzekania o stałym lub długotrwałym uszczerbku na zdrowiu, trybu postępowania przy ustalaniu tego uszczerbku oraz postępowania o wypłatę jednorazowego odszkodowania (Dz.U.2002 nr 234, poz.1974)