W wywiadzie Członka Zarządu PZU S.A., pana Tomasza Tarkowskiego dla Rzeczpospolitej, zatytułowanym „Za wszystko zapłaci klient” znalazły się twierdzenia, które mogą wprowadzać opinię publiczną w błąd i jako takie wymagają stanowiska ze strony Polskiej Izby Doradców i Pośredników Odszkodowawczych, do której celów statutowych należy m.in. ochrona interesów jej członków.

Jakkolwiek idea ubezpieczeń może być przez różne osoby różnie rozumiana, ze względu na ogólny charakter tego pojęcia, to niewątpliwie przepisy kodeksu cywilnego nie wykluczają możliwości dopłaty odszkodowania do szkody „zamkniętej” przez ubezpieczyciela, jeżeli nie doszło do zawarcia ugody z poszkodowanym, która to przewiduje. Kodeksowi cywilnemu nie jest znane takie pojęcie, tak więc egzekwowanie dopłat do zaniżonych świadczeń odszkodowawczych nie jest praktyką niezgodną z tym aktem prawnym. Ograniczeniem skuteczności ich egzekwowania może być jedynie upływ terminu przedawnienia, który to zarzut musi być podniesiony przez dłużnika. Polska Izba Doradców i Pośredników Odszkodowawczych nie odnotowała sytuacji, w której do klientów zrzeszonych w niej firm skutecznie wystąpiono by skutecznie z zarzutem bezpodstawnego wzbogacenia po uzyskaniu dopłaty odszkodowania ze względu na to, że „wypłacone odszkodowanie wystarczyło na naprawę”. Sytuacje takie nie mają w szczególności miejsca, gdy ubezpieczyciel nie ujął w odszkodowaniu podatku VAT, czy ograniczył wypłatę do kwoty pozwalającej na naprawę niezgodną z technologią przyjętą przez producenta samochodu i nie zapewniającą należytego bezpieczeństwa jego dalszego użytkowania.

Nie polega na prawdzie twierdzenie, jakoby jedynie w pojedynczych przypadkach sądy rozstrzygały sprawy o dopłatę do odszkodowania na korzyść poszkodowanego. Fakt ten jest powszechnie – a co najmniej w środowisku ubezpieczeniowym –  znany i stał się przyczynkiem do działań zarówno Rzecznika Ubezpieczonych, jak i Komisji Nadzoru Finansowego.  Miarodajne dla oceny sytuacji w przypadku szkód osobowych opracowanie przedstawił Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, z którego jednoznacznie wynika, że ubezpieczyciele gremialnie przegrywają w procesach sądowych. Do ujawnienia informacji w tym zakresie przez samych ubezpieczycieli wzywał Rzecznik Ubezpieczonych i takie dane nie zostały ujawnione, stąd też twierdzenie, że jedynie pojedyncze sprawy są rozstrzygane na korzyść poszkodowanych do czasu ich ujawnienia można kwalifikować raczej jako postulat niż rzeczową ocenę istniejącego stanu, w tym w zakresie szkód rzeczowych.

Sugerowanie, że akceptacja kosztorysu poszkodowanemu nieposiadającemu faktur odbiera podstawy do dalszego dochodzenia słusznych roszczeń, a ich ewentualna realizacja jest działaniem uderzającym w innych ubezpieczonych musimy uznać za wprowadzającą w błąd manipulację przedstawiającą nieuzasadniony, pejoratywny obraz poszkodowanych, których odszkodowania w sposób niezgodny z prawem zaniżono.

Nie sposób zgodzić się z opinią jakoby w zakresie roszczeń opartych o art. 448 k.c. prawo działało wstecz. Zgodnie z wykładnią przyjętą przez Sąd Najwyższy roszczenia osób uprawnionych są egzekwowane jedynie, jeżeli zdarzenie powodujące szkodę miało miejsce w czasie obowiązywania tej normy prawnej w obecnej redakcji, tj. po 28 grudnia 1996 roku.

Wyrażamy nadzieję, że przedstawione w wywiadzie opinie członka zarządu największego zakładu ubezpieczeń są skrótami myślowymi i nie stanowią oficjalnego stanowiska prawnego ubezpieczyciela w zakresie przedstawionych zagadnień.